Pamiętam pierwszy strajk kobiet, ten z czarnymi parasolkami. Jeździłam na niego z moimi wówczas małymi córkami. Kilka dni temu Facebook w ramach przypomnienia wyświetlił mi zdjęcie spod sejmu. Moje dziewczyny siedziały razem ze mną na krawężniku, wśród setek innych kobiet.
Wtedy byłam pewna, że to, co się dzieje jest chwilowe, że przecież to, co chce zrobić rząd jest nierealne. Jak bardzo się myliłam, jak bardzo naiwna wtedy byłam. Pięć lat później spędziłam jesień i zimę na ulicach Warszawy. Nigdy nie brałam udziału w tylu marszach, co więcej nigdy nie czułam takiego strachu o przyszłość swoją, moich córek, przyjaciółek, koleżanek, polskich kobiet. Nie mogłam spać w nocy, bolał mnie brzuch, z bezsilności miałam ochotę wymiotować, a ekstremum okazały się ataki paniki. Ataki paniki z powodu życia we własnym kraju.
Znajomi mówią, żeby nie przesadzać, bo przecież nic takiego się nie dzieje, nie jest w sumie tak źle. Pewnie nie jest. Ostatnio usłyszałam od czwartoklasistki, która przygotowywała się do sprawdzianu z przyrody, że chłopakom coś takiego się dzieje w nocy, że robią siku do łóżka i to siku wylatuje im z pupy. Nie jest tak źle. Po cichu zaczną się zmieniać podręczniki, program nauczania. Obraz kobiety, jedynej i niezastąpionej strażniczki domowego ogniska będzie serwowany dziewczynkom na tacy jako właściwy wzorzec do naśladowania. Wychodzić za mąż, rodzić, wychowywać, nieść swój kobiecy krzyż na plecach i nie oczekiwać od życia za wiele. Nie jest tak źle.
Rodzić, nawet gdy zostaniesz zgwałcona. Rodzić, bo mąż ma prawo domagać się od Ciebie spełnienia obowiązków małżeńskich. Rodzić, gdy zagraża to Twojemu zdrowiu lub życiu. Rodzić, bo taka jest rola kobiety i do tego została stworzona. Pamiętaj, że żywiciel rodziny może więcej, a w polskim bagnie to właśnie mężczyzna jest za niego uważany.
Pamiętam te zimowe wieczory, gdy szłam ramię w ramię z kobietami z całego kraju. Każda z nas czuła strach i niepewność. Nie mam pocieszenia, te uczucia nie mijają. Nerwowo sprawdzam podręczniki starszej córki, wzięłam na siebie odpowiedzialność za edukację z zakresu wychowania seksualnego, która w szkołach nie istnieje.
Mam pierwsze sukcesy. Przychodzi do mnie z książką od przyrody i chce rozmawiać, pytać, rozumieć. Przeraża mnie to, że jestem w mniejszości, że niewiele dziewczynek będzie miało taką szansę. Pamiętam siebie z czasów dorastania: niepewność, brak wsparcia, wstyd, mnóstwo pytań, na które nie znałam odpowiedzi i nie wiedziałam, kogo zapytać. Nie skażę moich córek na brak wiedzy, świadomości i możliwości. Żaden rząd mi w tym nie przeszkodzi, żaden minister nauki nie zmieni mojego podejścia do tego, jak ważne jest wychowanie seksualne i wolność.
Bo tutaj o wolność chodzi przede wszystkim. Wolność jest przywilejem, który nie jest nam dany raz na zawsze. Pamiętajcie o tym, gdy ktoś będzie chciał odebrać Wam i Waszym córkom prawo do decydowania o sobie i swoim ciele. O sobie. O swoim. O ciele.
Agata Herbut, dziennikarka, blogerka, autorka bloga Agatamanosa
Comments are closed.